Społeczna tożsamość i poczucie więzi z miastem, do niedawna jeszcze „obcym”, kształtowały się powoli. W dniu wejścia Armii Czerwonej do Szczecina pozostało tu zaledwie kilka tysięcy niemieckich mieszkańców. Po zakończeniu wojny część szczecinian powróciła. Przybyli także Niemcy z innych stron III Rzeszy, by wpłynąć na decyzję aliantów, o pozostawieniu Szczecina po stronie niemieckiej.

Dla Polaków Szczecin przez pierwsze miesiące był „ziemią niczyją”. Początkowo, wraz z przesuwaniem się frontu, na Ziemie Zachodnie przybyły tzw. grupy operacyjne, których zadaniem było tworzenie zrębów polskiej administracji oraz osadnicy wojskowi. Masowe przyjazdy polskich przybyszów zaczęły się dopiero po 5 lipca 1945 r. Pierwszymi polskimi mieszkańcami byli robotnicy przymusowi, następnie więźniowie oflagów, stalagów i obozów koncentracyjnych powracający z Niemiec oraz osadnicy z sąsiednich województw: poznańskiego i pomorskiego. Na ziemiach włączonych do Polski próbowało ukryć się wiele osób, których nowa komunistyczna władza uznawała za swoich wrogów. Byli to m.in. żołnierze Armii Krajowej (np. V Brygady Wileńskiej majora Zygmunta Szendzielarza - legendarnego „Łupaszki”), Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość (m.in. żołnierze majora Mariana Bernaciaka „Orlika”), powstańcy warszawscy czy członkowie Narodowych Sił Zbrojnych. Na Pomorze Zachodnie przyjeżdżali też maruderzy, przestępcy, jak Ludwik Kalkstein, który wydał gestapo generała Stefana „Grota” Roweckiego, czy szabrownicy, w celu zagrabienia dóbr materialnych i wywiezienia ich w głąb Polski. Pod koniec 1945 r. w regionie mieszkało już 348 029 osób pochodzenia polskiego.

Od 1946 r. na Pomorze Zachodnie zaczęły napływać transporty z przesiedleńcami z Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej (głównie mieszkańcy zajętych przez Związek Sowiecki Wileńszczyzny, Galicji Wschodniej i Wołynia) oraz ekspatrianci z głębi ZSRS, zesłani jeszcze przed wojną – jak i po jej wybuchu – do łagrów, zmuszeni do pracy w kopalniach, kołchozach czy w tajdze.

W tym samym czasie rozpoczęły się wysiedlenia ludności niemieckiej do brytyjskiej strefy okupacyjnej w Niemczech. Część z nich opuściła Szczecin dobrowolnie . Wyjeżdżający i przesiedlani – podobnie jak polscy uchodźcy, repatrianci i ekspatrianci – często musieli oczekiwać w obozach przejściowych, pozbawionych podstawowych warunków sanitarnych. Nie zawsze mieli zapewnione bezpieczeństwo, niektórzy stawali się ofiarami napadów i rabunków. Ogólnie w latach 1946–1947 teren ówczesnego województwa szczecińskiego opuściło blisko 530 tys. Niemców. W 1948 r. ponownie uruchomiono transporty ludności niemieckiej, głównie z pasa nadgranicznego. Od tego czasu wyjazdy Niemców nie były już masowe, a różnie motywowane trwały do końca lat 70. XX wieku.

Wiosną 1946 r. na Pomorzu Zachodnim mieszkało już więcej Polaków aniżeli Niemców. Na przełomie 1946 i 1947 r. przesiedlono tu ludność z województw: kieleckiego, krakowskiego i łódzkiego. Na Pomorzu Zachodnim swoje miejsce znalazło wiele mniejszości narodowych i etnicznych: Żydzi, Ukraińcy (przesiedleni w ramach akcji „Wisła”), Litwini, Rosjanie, Tatarzy, Romowie, Grecy i Macedończycy, Niemcy oraz ludność autochtoniczna.

Pomorze Zachodnie stało się „tyglem narodów”. „Nowe społeczeństwo” stanowiło mozaikę ludzi o różnej historii, tradycji, kulturze duchowej i materialnej. Żyjąc „obok siebie” posługiwali się odrębnym „kodem kulturowym”, mieli odmienne przyzwyczajenia, aspiracje i wyobrażenia. Przez lata łączyło ich poczucie tymczasowości, niepewności, braku bezpieczeństwa, żyli ze świadomością utraty własnych korzeni, milcząc przez długie lata o swojej przeszłości.

 

dr Artur Kubaj
dr hab. prof. US Tomasz Sikorski