Rewolta z grudnia 1970 r. i strajk ze stycznia 1971 r. odgrywają w najnowszej historii Szczecina, ale też i Polski, rolę szczególną. Jednym z symboli tych wydarzeń stał się płonący budynek Komitetu Wojewódzkiego PZPR, a to, co rozegrało się pod budynkiem partii komunistycznej, przerodziło się wkrótce we wspólne, jednoczące doświadczenie mieszkańców miasta. W sercach szczecinian na zawsze pozostał dramat 16 osób poległych w starciach z oddziałami ludowego wojska polskiego i milicji obywatelskiej. Do miary symbolu urosła także pamięć o znakomitej organizacji robotników uczestniczących w strajkach.

Pięciodniowy strajk generalny (18–22 grudnia 1970 r.), w którym uczestniczyło ponad 120 zakładów pracy, a którego centrum znalazło się na terenie Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego, trafnie nazwany został przez emigracyjnego pisarza politycznego Juliusza Mieroszewskiego na łamach paryskiej „Kultury" – „Szczecińską Republiką Robotniczą”. Ogólnomiejski Komitet Strajkowy przejął na kilka dni władzę nad ponad 340 tysięcznym miastem i w imieniu jego mieszkańców komunikował się z władzami komunistycznymi PRL. Formułując postulaty pod adresem władz państwowych, domagano się w istocie wprowadzenia swobód politycznych, przede wszystkim prawa do wolności związkowej, oraz wyrażano solidarność z aresztowanymi i poszkodowanymi wskutek demonstracji ulicznych. Skompromitowana władza próbowała odwoływać się do wykreowanego w pierwszym okresie PRL autorytetu, jakim miał być pierwszy powojenny prezydent – Piotr Zaremba, który wypowiadając się na łamach prasy przeciwko strajkującym robotnikom, zarzucał im zmarnotrawienie dorobku ostatniego ćwierćwiecza.

Dygnitarze partyjni i ministrowie, mimo licznych obietnic i gestów, nie zyskali zaufania robotników Szczecina, nie pomogło w tym ani powołanie nowej ekipy rządzącej z I sekretarzem KC PZPR Edwardem Gierkiem na czele, ani dymisja I sekretarza KW PZPR Antoniego Walaszka, znienawidzonego „Grubego” z jednej z grudniowych ballad. Nowomowa partyjnych, kolejna porcja kłamstw komunistycznej propagandy, stały się przyczyną drugiego protestu. 22 stycznia 1971 r. robotnicy zainicjowali strajk szczeciński pod charyzmatycznym przywództwem Edmunda Bałuki. Szczecinianom udało się wtedy doprowadzić do rzeczy niebywałej, bezprecedensowej dla całego obozu państw komunistycznych, tj. do spotkania ponad 300 delegatów stoczniowców i robotników innych zakładów pracy z Edwardem Gierkiem w świetlicy Stoczni „Warskiego”, w nocy z 24 na 25 stycznia 1971 r.

Pierwszym echem wydarzeń grudniowych był tzw. „czarny marsz” z 1 maja 1971 r., podczas którego symbolem ofiar Grudnia stała się „czarna rękawica” na dłoni brata jednego z zabitych. Za sprawą rewolty grudniowej Szczecin powrócił w obręb polskiej świadomości. O wydarzeniach szczecińskich pisały wówczas obszernie najważniejsze europejskie dzienniki, a wieści o zbuntowanym mieście docierały także do Stanów Zjednoczonych.

Po okrzepnięciu na stanowisku I sekretarza KC PZPR, Edward Gierek rozprawił się ze środowiskiem robotniczym zaangażowanym w rewoltę. Część z jego członków została „przekupiona”, część zwolniona z zakładów pracy albo „wypchnięta” za granicę, większość zaś zaprzestała działalności związkowej w obawie o swój byt, co było uzasadnione w kontekście kilku niewyjaśnionych zgonów osób blisko związanych z Edmundem Bałuką. Winni śmierci robotników nigdy nie ponieśli odpowiedzialności.

Kryzys gospodarczy połowy dekady lat osiemdziesiątych zaowocował wydarzeniami roku 1976 i po raz kolejny sprzeciwem robotników. Niewielkie grupy opozycyjne zyskały realny cel działania. Powołano Komitet Obrony Robotników, który znalazł swoich sympatyków także w Szczecinie. Podobnie było z Ruchem Obrony Praw Człowieka i Obywatela oraz Studenckim Komitetem Solidarności. W Szczecinie powołano do życia Wolne Związki Zawodowe Pomorza Zachodniego, budowano struktury Konfederacji Polski Niepodległej. Ważnym czynnikiem poprzedzającym opozycyjne zaangażowanie szczecinian była działalność Duszpasterstwa Akademickiego, organizowanego przez o. Huberta Czumę, a wcześniej przez o. Władysława Siwka.

 

dr Artur Kubaj
dr hab. prof. US Tomasz Sikorski