Z dokumentów PZPR i UB

„W środowiskach wrogich notowane są pojedyncze głosy, że wypadki poznańskie są wynikiem prowokacji Urzędu Bezpieczeństwa” - to fragment notatki zaniepokojonych

funkcjonariuszy UB w Szczecinie 29 czerwca 1956 r., dzień po tym, jak w Poznaniu polała się krew. Pod notatką, pokazującą stopień inwigilacji mieszkańców regionu, podpisał się kierownik Wojewódzkiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa, płk Eliasz Kotoń.

Tamten okres w Szczecinie to dyskusje, wiece i niepewność władz, co dalej.

Jak umarł Bierut

W Szczecinie, podobnie jak w całej Polsce, wrzało od momentu rozpowszechniania referatu Chruszczowa. Wśród dokumentów KC PZPR zachowała się anonimowa notatka sporządzona po spotkaniu aktywu partyjnego Politechniki Szczecińskiej w marcu 1956 r. Debatowano do 2 w nocy, dowodząc nawet konieczności zaistnienia w Polsce partii kupców, czy chrześcijańskiej. Mówiono także o konieczności mówienia ludziom prawdy, np. dlaczego nie ma mięsa. Najczęściej padającym na sali pytaniem było: „Czy towarzysz Bierut umarł w Moskwie śmiercią naturalną? Przecież wiadomo, że tam „umierają” przywódcy ruchu robotniczego z innych krajów”.

Było też wiele wystąpień, które zaparły dech w piersiach najbardziej wierzącym w stalinizm i wywołało ich histeryczne - jak komentuje autor notatki - wystąpienia.

O co pytali i co komentowali zebrani:

„Jaką mamy pewność, że przywódcy KPZR nie będą stosować dalej stalinowskich metod?”

„Czy nasza partia była kierowana tym stalinowskim palcem, który spowodował śmierć setek tysięcy ludzi?”

„Wydarzenia o których mówił tow. Chruszczow, to kosmiczna katastrofa dla KPZR. Jeśli wytrwała, to widać w tym siłę socjalizmu i dowód, że nawet taki bandyta, jak Stalin, nie mógł zaszkodzić”.

„Generałowie hitlerowscy umieli dokonać zamachu na Hitlera, natomiast nasi stchórzyli”.

„Jeśli chodzi o przyjaźń polsko-radziecką, to tym czego tam brakowało, była właśnie przyjaźń”.

„Jakich ludzi przysyła się do KW w Szczecinie - byli tutaj członkami wojewódzkiej instancji Lewin i Karp, ludzie, którzy handlowali dewizami, mieli spółkę z inicjatywą prywatną, kto nas pytał, czy ich chcemy.

Na odsiecz Poznaniowi

Suchy komunikat o tym, co stało się 28 czerwca w Poznaniu zamieszczony w prasie, nie był dla mieszkańców Szczecina jedynym źródłem wiedzy o wydarzeniach. O strajku w zakładach im. Stalina (dawniej im. Cegielskiego) wiedzieli m.in. szczecińscy kolejarze, którzy z różnych powodów zaleźli się w Poznaniu, a po powrocie opowiedzieli o wszystkim bliższym i dalszym znajomym. Zarówno kolejarze, jak i pracownicy wszystkich większych przedsiębiorstw, znaleźli wówczas pod szczególną obserwacją UB - zaczęli wtedy otwarcie mówić, co im się nie podoba.

Z dokumentów UB, 29 czerwca 1956 r.:

„W dniu dzisiejszym, w godzinach rannych, zastrajkowali pracownicy PGR Michałowo pow. Kamień z powodu niedostarczenia chleba”.

„W Elektrowni Szczecin nie chciało przystąpić do pracy kilku ZMP-owców, którzy grupowo udali się do sekretarza organizacji partyjnej z żądaniami podwyższenia (...) zarobków.”

„Pracownik PKP, niejaki G., rozmawiając na temat wypadków poznańskich wyraził się, że tak powinno być, bo chleb wywozi się za granicę, a w kraju nie ma.”

„Pracownik Zarządu Portu Szczecin  w czasie rozmowy nt. wypadków poznańskich wyraził się (...) że w zakładach im. Stalina związki zawodowe były bardzo dobre, gdyż zorganizowały taki strajk, i o ile tu byłyby takie związki, które organizowałyby strajki, to bardzo chętnie by wstąpił i popierał je materialnie.

„Sekretarz OOP przy Urzędzie Celnym w Szczecinie B. (...) wyraził pogląd solidaryzujący się z wystąpieniami (poznańskimi), gdyż ostatnia podwyżka płac w rzeczywistości jest zerem”.

„K.F. - kierownik oddziału napraw parowozowych członek partii twierdzi, żeby tak było jeszcze w Warszawie i Stalinogrodzie, jak w Poznaniu, to byłby „koniec z nimi”.

„B.B. - przewodniczący Rady Zakładowej ZZK przy parowozowni Szczecin Główny Osobowy członek partii, twierdzi, że w obrębie 30 km od Poznania zbierają się grupy ludzi z bronią i idą na odsiecz Poznaniowi”

„Pracownik Stoczni W.Z. (były pracownik UB) opowiadając o wypadkach poznańskich wyraził się, że gdyby u nas przystąpiono do strajku, to również czegoś byśmy się dobili, przynajmniej podwyżki”.

Premie za milionowe straty

Właśnie w stoczni wrzało najbardziej. Wprawdzie pracy nie przerwano, ale zaczęto dyskutować o wyższości systemów. „Znaczna część robotników uważa, że system kapitalistyczny bardziej odpowiada robotnikom, gdyż mają oni rzekomo większe prawa i większe możliwości walki o te prawa” – donosił jeden z inspektorów KC PZPR 30 lipca. – „Na stoczni pracuje spora grupa repatriantów z NRF i Francji , opowiadają oni o wysokiej stopie życiowej robotników niemieckich i francuskich (...)”. W stoczni pracuje też spora grupa zdemobilizowanych oficerów. Są oni rozżaleni. Mówią robotnikom o wojsku i swojej krzywdzie”.

Autor notatki pisze też, że w stoczni zatrudnionych jest ponad 300 inżynierów i techników – większość poniżej swoich kwalifikacji, a funkcje kierowników wydziałów i mistrzów obsadzają ludzie bez podstawowego wykształcenia. Przyznaje, że w stoczni panują bardzo złe warunki pracy – hale zimą są słabo opalane, a w lecie nie ma wentylacji. Cytuje wypowiedzi robotników, którzy twierdzą, że w stoczni miliony wyrzuca się w błoto. „W pogoni za premią dyrekcja zakładu przyspiesza wodowanie statku, w chwili, gdy nie wszystkie prace są wykończone. Np. dwudziestą jednostkę wodowano, gdy nie wypalono jeszcze luków. Obecnie, żeby dostać się na statek, robotnicy muszą schodzić z pokładu w dół po niebezpiecznych drabinach. Wodowanie przed terminem naraża państwo na milionowe straty, gdyż szereg prac, które z łatwością można wykonać na pochylni, tu wymaga większego wysiłku i znacznie więcej roboczogodzin”.

Izba wytrzeźwień niezbędna

Późniejsze miesiące przyniosły niepokoje i protesty w poszczególnych zakładach pracy, wiece w halach sportowych. Odnotowano nastroje antysemickie - m.in. w jednej z restauracji pobito żydowskie małżeństwo. Egzekutywa KW PZPR sporo czasu poświeciła problemowi braku w Szczecinie izby wytrzeźwień, a także kwestii bezpieczeństwa publicznego. UB szczególnie miał walczyć z penetracją  obcych wywiadów, podziemiem, rewizjonizmem, nacjonalizmem ukraińskim, wrogą działalnością kleru i sekt religijnych. Płk Koton poskarżył się, że po wypadkach poznańskich niewłaściwie wb. UB zachowywali się niektórzy członkowie partii. Skarżył się też na adwokatów: „chociaż w większość adwokaci to członkowie partii, jednak nie zawsze wykazują partyjne podejście do wykonywanej przez nich pracy. (...) Dobrze byłoby (...) pomóc im w pracy”.

Tak było do Października ’56, który swój finał w Szczecinie miał dwa miesiące później.

Korzystałam z VIII tomu „Tekstów źródłowych do dziejów Pomorza Zachodniego” - „Rok 1956 w województwie szczecińskim”.